poniedziałek, 27 stycznia 2014

Inspiracje filmowe- Wielki Gatsby - kostiumy

Od kiedy poszłam do kina na Wielkiego Gatsby'ego nie chcą mi wyjść z głowy kostiumy zaprojektowane do tego filmu. Uwielbiam modę retro, a w tym filmie występuje ona w wersji bardzo dopracowanej i, czego by nie mówić, luksusowej. W latach dwudziestych królowały koronki, koraliki, kryształki, futra, sukienki z obniżonym stanem, krótkie fryzury zdobione opaskami i kapelusikami, ciemny makijaż. Wszystko to składało się na specyficzny, bardzo charakterystyczny styl, który ma swoich wielbicieli do dziś ( tak, tak, jestem jednym z nich ;). Wielki Gatsby, choć nakręcony w 2013 r. , pięknie oddaje estetykę sprzed niemal stu lat. Oto kilka ujęć przedstawiających kostiumy z tegoż filmu:









Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zachwycona kostiumami, gdybym miała figurę chociaż odrobinę podobną do ówczesnych standardów (a panowała moda na chłopięcą sylwetkę), to z chęcią widziałabym je w swojej szafie. Na stronie www.glamki.pl  znalazłam stylizacje, które świetnie nadadzą się na imprezę tematyczną (trwa karnawał, kto nie ma sesji niech korzysta ! ;) :



źródło: internet

Chicago?

Dzisiaj post muzyczny, ale przede wszystkim musicalowy. Uwielbiam musicale, mogłabym oglądać je w kółko :) Jednym z tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć jest Chicago. Widziałam go raz, może dwa, do tego bardzo dawno temu. Jednak muzyka z niego towarzyszy mi (z drobnymi przerwami) do tej pory. Tym przyjemniejsze okazało się odkopanie tego filmiku :
http://www.youtube.com/watch?v=GAUZIw95ueM
Genialna przeróbka, nawiązanie do znanych i lubianych bajek (wsłuchajcie się w tekst!), a do tego świetne głosy. Sesja sprzyja takim odkryciom ;)
Enjoy!

czwartek, 23 stycznia 2014

Pomadki za mniej niż 10 zł

Witajcie,
udało mi się zrobić zdjęcia do postu, w którym pokażę Wam moje pomadki, które kupiłam za mniej niż 10 zł. Mam ich 8, z kilku jestem bardzo zadowolona, jedna okazała się kompletną porażką. Na zdjęciach możecie zobaczyć ich opakowania jak również swatche na ręce (na ustach nie będzie, ponieważ dorwała mnie grypa i oszczędzę Wam tego widoku ;) A oto one:
 

Od lewej mamy 4 pomadki z essence: nr 44 ALMOST FAMOUS, nr 02 BERRY ME HOME z limitowanej kolekcji Home Sweet Home, nr 53 ALL ABOUT CUPCAKE oraz nr 04 ON THE CATWALK z serii longlasting. Później wibo eliksir nr 06 i 3 szminki z miss sporty: nr 013 Candy Cake, nr 021 SPICED RUM i nr 119 LOVELY.

 Swatche pomadek essence: (od lewej) nr 44, nr 02, nr 53 i nr 04

Od lewej: wibo nr 06, miss sporty nr 013, nr 021 i nr 119

Zacznę je opisywać od pomadki z wibo, ponieważ mam bardzo mieszane uczucia co do niej. Z jednej strony przepięknie pachnie (jak kosmetyki, których używała moja Mama kilkanaście lat temu ;), mocno nawilża, ma ładny kolor i półtransparentne wykończenie. Z drugiej- kiczowate, plastikowe opakowanie i zbyt miękką formułę, podobną do pomadko-błyszczyków z celii, które kiedyś miałam i zniszczyły się w ten sam sposób. A mówię tu o zniszczeniu, które uniemożliwia korzystanie z pomadki inaczej niż wygrzebywanie pędzelkiem. Przyczynę widać na zdjęciu:
Nie jestem pewna, jak to się stało, ale pomadka od początku ruszała się, kiedy ją przykładałam do ust, więc możliwe że któregoś razu przycisnęłam ją zbyt mocno. Od tamtej pory przy każdej próbie wykręcenia ociera się o opakowanie i niszczy jeszcze bardziej. Dlatego też moja opinia leży gdzieś pośrodku, pomiędzy zachwytem a złością, że wydałam jakieś 6 zł (promocja w rossmannie) na szminkę, której nie mogę używać poza domem.
Teraz przejdę do szminki, która definitywnie jest bublem. Mówię tu o szmince z miss sporty nr 013. Według producenta miała perfekcyjnie nawilżać, a niesamowicie wysusza moje usta, podkreśla suche skórki, a kiedy mam idealnie gładkie usta, wchodzi we wszystkie zmarszczki na nich (nawet nie wiedziałam, że mam tak pomarszczone usta ;). Kupiłam ją mając nadzieję, że będzie odpowiednikiem serii longlasting z essence, jednak w żaden sposób jej nie dorównuje. Jedynie kolor jest ładny, taki słodki, codzienny różowy.
Pozostałe pomadki z miss sporty są przyjemne, mocno nawilżające i pięknie pachną. Świeżo, lekko ogórkowo. Co prawda z całej gamy kolorystycznej podoba mi się tylko 119 (po kupieniu 021 doszłam do wniosku, że to moja pierwsza i ostatnia perłowa szminka), to myślę że wszystko zależy od gustu.
 Szminkami z essence jestem zauroczona już od kilku lat, wcześniej miałam jeszcze nr 52 IN THE NUDE. Nie był to mój kolor, dlatego też powędrował dalej. Te które mam aktualnie, są idealne ;)
Nr 53 jest delikatny, uniwersalny, pasuje do większości makijaży. Naprawdę godny polecenia. Nr 44 jest jasną, intensywną, ale półprzezroczystą czerwienią, więc nie polecam jej wszystkim- ciężko się ją nosi, szczególnie jeśli lubi się perfekcyjny makijaż ;)
Nr 02 jest najbardziej trwałą szminką jaką miałam okazję testować, ładnie się ściera, bo pigment "wżera" się w usta. Dodatkowo ma cudowny odcień, który pasuje wielu typom urody. Niestety, jest to limitowanka, jednak wydaje mi się, że nr 03 dare to wear z serii longlasting mógłby być podobny. Jeśli uda mi się ją dostać (szafy essence są wiecznie splądrowane), to zrobię porównanie :)
Ostatnią szminką jest mój faworyt- nr 04. Piękny odcień, bardzo nawilżająca formuła, całkiem niezła trwałość, niska cena- czego można chcieć więcej? Dlatego ta szminka jest moim KWC :)
Dodatkowo, wszystkie szminki z essence mają bardzo przyjemne zapachy, różne w zależności od serii, ale zawsze słodkie, owocowe lub cukierkowe.
Rozpisałam się niesamowicie, ale uważam że temat jest interesujący i wart poświęcenia mu uwagi. Jeśli dotrwaliście do końca, to gratuluję ;) Jeśli macie ochotę, podzielcie się swoimi odkryciami pomadkowymi, możecie również zaproponować tematy, o których chcielibyście przeczytać.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Blue Monday

Witajcie,
miała być notka ze zdjęciami mojego autorstwa, pierwsza kosmetyczna, ale światła niestety nie złapałam. Dlatego dzisiaj podzielę się z Wami wnętrzem, które przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Zdjęć niestety nie jest dużo, ale oddają charakter całego apartamentu. Znajduje się on w hotelu Plaza, której gościem był     F. Scott Fitzgerald i jemu to wnętrze jest dedykowane. Zapraszam Was do oglądania zdjęć mojego mieszkania marzeń.

 




źródło: http://www.ruemag.com/

Tytuł postu wzięłam od określenia aktualnego dnia- podobno najbardziej depresyjnego w roku. Może to ten brak światła? ;)

niedziela, 19 stycznia 2014

Szczypta melancholii

http://www.youtube.com/watch?v=jtas4gZxE_w
Artysta odkryty dzięki mojej Siostrze- Max Schneider. Piękny głos, mnóstwo coverów, niejednokrotnie lepszych od oryginału. Ta konkretna piosenka wyjątkowo często gości w moim domu, szczególnie dobrze mi się przy niej uczy ;)

Początek

Witajcie!
Właśnie założyłam tego bloga, na którym mam zamiar dzielić się inspiracjami, opiniami dotyczącymi kosmetyków oraz wieloma zdarzeniami z życia. Żeby przybliżyć Wam tę tematykę, zacznę od przedstawienia się: nazywam się Alicja, studiuję psychologię stosowaną na UJ i mieszkam w Krakowie. Kocham gotować, mam bzika na punkcie kosmetyków i ich testowania, a także lubię doszukiwać się piękna w codziennym życiu. Jeśli macie ochotę poznać mnie i moje zainteresowania, zapraszam do czytania.
Pozdrawiam